
Na górze słońce walczy jeszcze z chmurami, z ktorych sypie śnieg. Wbijamy do lasu na pillows'y, po raz niepoliczalny w tym sezonie. Kilka skoków i odnajdujemy miejscówkę marzeń.
Po kilku udanych shoot'ach wracamy kolejką na górę gdzie pierwszy raz mam okazję zobaczeć góry w całej okazałości. Krótkie postanowienie i już drapię się na ścianę, którą widziałem tylko w filmach. Niestety napalam się zbytnio na linię. Krótko po starcie, odstrzeliwuję lawinę, która z łoskotem zwala się przez klif, sciągając tam cały miękki śnieg. Mnie pozostaje zjechać opłotkami po betonie i pół godzinny marsz w śniegu po uda.
Wracają chmury, opad śniegu więc wracamy na pillows'y i tam dokańczamy dzień.
Po powrocie jeszcze wycieczka po okolicznych miasteczkach.
Jutro liczę na wiekszą łaskawość aury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz